Skoro to mój blog, to nie może zabraknąć krytyki. Parę osób chciało relacje z wyjazdu, a więc umieszczam.
Wyjazd do Francji miałem 5-6 września (o ile pamiętam), ładna pogoda, byłem zadowolony, bo nie palił żar z nieba, a było przyjemnie pochmurno. A więc na dzień dobry pozytywne nastawienie. Kupiłem sobie gazetkę naukową. Zaspokoiłem trochę głód wiedzy, no i czekam na autobus. Przyzwyczaiłem się, bo czekałem na autobus rok temu chyba z półtorej godziny. A tym razem było chyba pół godziny (pół godziny spóźnienia). Wszystko ładnie, pięknie, trochę ludzi było lekki tłum, ale ja spokojnie wiem że i tak będę miał miejsce więc się nie pcham, dostaje numerek, daje bagaż kierowcą. Wchodzę do środka z numerkiem (chyba) 42, idę... idę... myślę... cholera chyba na samym końcu, patrze do góry po numerkach, 38,39; 40,41; 42,43. Jakie było moje lekkie zdziwienie gdy zauważyłem że te miejsca są zajęte przez jakieś grube dwie babki, one zamiast siedzieć na dwóch i się wylewać, powinny zająć w dwójkę zając pięć miejsc z tyłu.
Na szczęście znalazłem obok dwa wolne miejsca, stwierdziłem że nie będę im wmawiać że mam numer 42 i powinny stąd wjeżdżać, bo się wpierdoliły walenie. Ale pomyślałem że jeszcze przez to ich przechodzenie byłoby więcej kłopotów, jeszcze autobus by przechyliły, waga by się nie równo rozłożyła i puff, po oponach i zawieszeniu. Ale ok. Postanowiłem nie psuć swojego dobrego humoru. Siedziałem sam, ale czułem że życie nie może być takie kolorowe, więc tylko byłem ciekaw kto wsiądzie i gdzie. Okazało się że jakaś kobieta z Ostrowa. Potem jeszcze zatrzymał się autobus w Lesznie,

a potem już obudziłem się w Świecku gdzie pilotka rozdawała numerki do kolejnych autobusów. Wysiadłem no i postanowiłem poszukać swojego autobusu na placu gdzie już stał szereg 9 autobusów firmy SINDBAD. Znalazłem autobus zmierzający do Francji, pilotka wskazała mi miejsce, bardzo miła Pani, miałem wrażenie że już z nią chyba 2-3 razy jechałem. Sprawdziłem jeszcze czy mój główny bagaż z pewnością przenieśli, mała zamiana zdań z pilotką no i w drogę. Też siedziałem z tyłu prawie tym razem już siedziałem z Francuzem. W Berlinie jeszcze ostatnią parę zabraliśmy (czarną :D). Nie było tak źle, przerwy co cztery godzinki czy tak jak powinno być. Trochę obejrzało się filmów w autobusie wyjątkowo byłem zadowolony, bo nie puszczali polskiego filmu: "Francuski numer". Chyba bym kierowcy wepchnął kierownice w dupę, bo ten film jest tak denne i już z 3 razy widziałem w czasie podróży. Trochę się pokimało, zajmując bardzo dziwne pozycje opierając twarz o szybę. Niektórzy ludzie mówią że to jest niewygodna pozycja, uwierzcie mi znam gorsze pozycje do spania. Byłem zaskoczony że spałem łącznie 5 godzin w ciągu całej podróży, początkowo jak zaczynałem takie podróże to się spało pół godziny nie więcej. Może to już przyzwyczajenie.

Mogę dodać że Holandia to bardzo rowerowy kraj, pełno ścieżek, skrzyżować. O wiele bardziej się opłaca mieć rower, bo posiadasz więcej praw niż jakbyś jechał samochodem. :) W niektórych momentach myślałem że już ścieżka rowerowa będzie się łączyć z drogą gdzie jest prędkość 70km/h.
(Artykuł został dodany pośpiesznie, może zawierać błędy ortograficzne oraz składniowe.)
Możliwe że jeszcze będzie umieszczony ciąg dalszy.
Pobyt oraz Powrót
![]() |
Kościół we francuskiej wiosce. |